/Pomeranian Voivodeship/Sklep rowerowy

Centrum Rowerowe-Formela

Klonowa 4, 80-264 Gdańsk, Polska

Centrum Rowerowe-Formela
Sklep rowerowy
3.1
8 komentarze
Wskazówki dotyczące kierunku
9JJ4+93 Gdańsk, Polska
+48 58 341 52 66
Zgłoszenie lokalizacji
Reclaim this location
Share
poniedziałek: 11–19
Wtorek: 11–19
Środa: 11–19
Czwartek: 11–19
Piątek: 11–19
Sobota: 11–15
Niedziela: Zamknięty
Napisz recenzję
Panpawlik
Panpawlik2 lata temu
Trzeba przyznać, ze chociaż ceny nie są najniższe to usługi wykonywane są starannie. Bardzo duży wybór akcesoriów rowerowych.
Arkadiusz Kulasiński
Arkadiusz Kulasiński2 lata temu
Ludzie mówią prawdę unikacie tego miejsca jak ognia byłem tam wymieniłem tylną kasetę łańcuch linkę i z tego co się okazało w innym serwisie powiedzieli mi że gościu wymienił mi to wszystko na stare używane części w lepszym stanie także nie polecam nikomu kompletnie nikomu żeby tam jeździć tym bardziej jeszcze że syn i jego właściciel są bezczelnie i aroganccy
Aneta Wawryniuk
Aneta Wawryniuk2 lata temu
Bardzo polecam ten sklep i serwis.
Panowie pomogli mi w naprawie mojego roweru.
Dodatkowo zakupiłam rower dla mojej mamy u nich. Bardzo konkurencyjne ceny, duży wybor i co najważniejsze fachowa pomoc. Pan, który obsługuje zna się na swoim fachu.

Parking pod sklepem to też duży plus !
Druid
Druid2 lata temu
Nie polecam, unikajcie jak ognia tego miejsca.
Brak protokołu z naprawy, naprawa po cenie 2,5 x wyższej niż zapowiedziano na początku. Jesli chodzi o organizacje? Brak, nie daja nawet kartki, pan wszystko pamieta co i kogo jest.
Robert H
Robert H2 lata temu
Bardzo dobry serwis, pan z obsługi bardzo pomocny, sprzedał i pomógł założyć nową dentke po godzinach. Serdecznie polecam.
Bartek Trzpis
Bartek Trzpis2 lata temu
Na wstępie napiszę, że staram się unikać wszystkich serwisów rowerowych. Swoje rowery serwisuję od lat skutecznie sam. Moja dzisiejsze doświadczenie potwierdza słuszność tego podejścia.
Dzisiejszego pięknego przedpołudnia popełniłem błąd licząc, że u Formeli uda mi się załatwić dość prozaiczną sprawę jaką jest zakup popychacza do rowerku dziecięcego. Wiedząc, że sztyca siodełka ma niestandardową, większą średnicę stwierdziłem, że zamiast zamawiać w ciemno popychacz przez internet kupię, go w sklepie rowerowym i będę miał pewność, że zostanie on prawidłowo dobrany. Niestety myliłem się.
W sklepie zapytałem, czy panowie dysponują kijkiem o odpowiednim wymiarze wewnętrznym mocowania, uprzedzając oczywiście, że sztyca siodła odbiega wymiarami od standardu. Sprzedawca nie umiał odpowiedzieć na to pytanie (co jest dla mnie zrozumiałe skoro producent nie podaje takich informacji na produkcie). Zasugerowałem, że może w takim razie warto zmierzyć średnicę wewnętrzną mocowania (podałem jaka jest średnica sztycy) i sprawa będzie jasna. Sprzedawca poprosił serwisanta (właściciela jak mi się wydaje) o pomoc, natomiast sam zajął się obsługa kolejnego klienta.
Dalszy ciąg zdarzeń to obraz nędzy i rozpaczy. Panowie zamiast zmierzyć średnicę kijka sprawdzili, że nie wchodzi on na sztyce i zaczęli mocowanie rozbijać młotkiem. Słysząc uderzenia zajrzałem, do ich pomieszczenia i powiedziałem wprost, że jeżeli uchwyt nie wchodzi to nie mają go na siłę montować. Otrzymałem na to odpowiedź, że "bez młota to nie robota" że mocowanie się rozszerzy i wszytko będzie ok. No i niestety było bardzo daleko od ok. Mocowanie kijka było za wąskie. W trakcie jego siłowego montażu (po uprzednim rozbiciu młotkiem) uszkodzona została sztyca siodła (zdjęcia w załączeniu). Po zwróceniu uwagi, że kij został zamontowany mimo, iż nie był przystosowany do siodełka, czego skutkiem było uszkodzenie sztycy, zostałem z uśmiechem na ustach poinformowany, że "mój problem został przecież rozwiązany więc o co mi chodzi?", a jeżeli czuje się niekomfortowo ze śladami montażu, to wspaniałomyślnie nie zostanę policzony za jego koszta. Sytuacja o tyle absurdalna, że ja o żaden montaż nie prosiłem. Z młotka korzystać potrafię, a taki sam nieodpowiedni kijek mogę kupić na allegro za 1/3 ceny.
Jeżeli w tym punkcie w taki sposób rozwiązuje się problemy serwisowe, to życzę szczęścia wszystkim jego klientom. Wykorzystywanie młotka zamiast miarki to w mojej ocenie, jako osoby, która trochę zna temat, krótko mówiąc nienajlepsza praktyka. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że właściciel w tej sytuacji nie widział absolutnie nic złego, bo rozwiązał "MÓJ" problem - mam kij po który przyszedłem. Niby ma racje, tylko w innych sklepach, w których byłem wcześniej, powiedziano mi wprost, że nie posiadają kija o odpowiednim mocowaniu i co prawda można byłoby go wcisnąć, ale wiązałoby się to najprawdopodobniej z uszkodzeniem sztycy.
Niestety u Formli nie liczy się, jak zapewnia właściciel rozwiązanie problemu, liczy się skasowanie klienta na zakup akcesoriów i usługi montażowe w serwsie - za wszelką cenę.
Ostatecznie zapłaciłem za ten nabity kijek i wyszedłem. Mam nadzieję, że uda mi się go wybić, jak dziecko nauczy się jeździć. Nie szarpałem się również o parę złotych - ja nie zbiedniałem, mam jednak nadzieje, że amatorskie podejście do obsługi klienta kiedyś się zmieni w tym miejscu. Ja już tego sprawdzać nie będą. Moja noga w tym sklepie/serwisie więcej już stanie.

Podsumowując nie zostawiłbym u nich nawet salto na uzupełnienie powietrza w kołach.

Pozdrawiam
Filip Mazur
Filip Mazur2 lata temu
ZASZOKOWANY AROGANCJĄ….
Do wystawienia tak niskiej oceny skłoniło mnie zachowanie sprzedawcy (stosunkowo młody człowiek we włóczkowym berecie), któremu najwyraźniej przeszkodziłem w zabawianiu rozmową niemieckiego turysty. Chciałem wyłącznie dokonać zwrotu pewnego drobiazgu do roweru, do zakupu którego wcześniej skłonił mnie ów sprzedawca, sugerując, że gdyby nie pasował, zwrot będzie możliwy. Gdy pojawiłem się po raz drugi, pan sprzedawca nie tylko odmówił przyjęcia zwrotu, lecz również w sposób bardzo niegrzeczny wytknął mi nieznajomość prawa handlowego (???), a następnie ignorując moją obecność powrócił do prowadzonej wcześniej towarzyskiej rozmowy, pozwalając sobie przy tym na spuentowanie mojej wizyty niewybrednym komentarzem, cyt. „Typical Polish Way!” Nie mam pewności czy pan ekspedient zaimponował swoją postawą niemieckiemu turyście. Pewne jest natomiast, że stracił jednego polskiego klienta.
Piotr S.
Piotr S.2 lata temu
Naciągnęli mnie tam na kasę, a i tak mogło być jeszcze gorzej. Chodziło o zerwany łańcuch. Trzeba było go spiąć i do widzenia. Tymczasem "serwisant" polecił wymienić łańcuch (w necie 70 zł, w sklepie 120) i opowiadał, że należy zmienić KORBĘ. Nie kasetę, którą się zwykle zmienia razem z łańcuchem, nawet nie same przednie zębatki (korba rozkręcana), tylko całą korbę (za 300 zł, w necie 200). Szkoda gadać. Łańcuch już straciłem, bez sensu, teraz muszę jeszcze wymienić kasetę, bo to będzie przeskakiwać, a zębatki w korbie ew zmienię, bo są po 30-40 zł,/szt, a potrzebne są 1-2. Nie trzeba zmieniać całej korby za "300" zł, jak ta nie jest nitowana. Naciągacze bez pojęcia.

Niestety, wcześniej też tego pojęcia nie miałem i taki kibel z tego wyszedł.
Zalecane lokalizacje