U Pawełka

Mąż będąc na wycieczce rowerowej wstąpił do sklepu, gdzie wściekli właściciele odmówili mu sprzedaży butelki wody ze względu na to, że pojawił się z rowerem. Prawdopodobnie ludzie ci nie są zrównoważeni psychicznie, a na pewno bardzo agresywni, ostrzegamy. Pan "Pawełek" okazał się koszmarem wycieczki męża, daleko mu do miłosierdzia Jana Pawła (2137, pamiętamy [*]), patrona ulicy przy której stoi sklep. Cała sytuacja miała miejsce przy dzwonach niedzielnej sumy. Skandal. Swoją drogą to chyba grzech pracować w dzień święty? Zwłaszcza kiedy jest się mieszkańcem wsi POŚWIĘTNE. Wstyd.

Najgorszy sklep w jakim miałem nieprzyjemność się pojawić.
Wściekła ekspedientka była w stanie tylko wrzeszczeć, że z rowerem nie można. Nie docierało do niej żadne słowo. Bucowaty facet z zaplecza groził rękoczynem zamiast po prostu sprzedać wodę spragnionemu.
Ohydni ludzie, bardzo smutne miejsce. Stanowczo odradzam.

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" J 3, 16