Delikatesy Centrum

Po blisko dwuletnim korzystaniu z tego przybytku zmieniam opinię. Jedyne, czym ten sklep się broni, to asortyment, różnorodny, ceny dość przystępne. Klient natomiast jest traktowany jako zupełnie zbędny element wystroju wnętrza. Na trzy dostępne kasy otwarta niemal zawsze jedna (przy stoisku z alkoholami). W sobotę, kiedy ruch jest największy, również otwarta jest jedna kasa, a kolejka ciągnie się już prawie do stoiska mięsnego na końcu sklepu. Na pytanie klientów, czy można poprosić kogoś do drugiej kasy zarówno kasjerka jak i osoba rozkładająca towar odpowiada, że "nie ma kogo". W końcu druga kasa (z wielką łaską) zostaje otwarta przez Panią, której się niespecjalnie spieszy. W tym czasie do pierwszej kasy, przy monopolowym, podchodzi pracownik (najpewniej już po zakończonej pracy, bo nie miał na sobie firmowego uniformu i kierował się w stronę drzwi) ze swoimi produktami i bezczelnie wbija się w kolejkę z drugiej strony lady, nie tłumacząc w żaden sposób dlaczego to on ma mieć pierwszeństwo. Po prostu stwierdził, że mu wolno, a klient ma czekać. Mamy już dowód, że pracownik w tym przybytku może i nie jest najważniejszy, ale na pewno ważniejszy od klienta.

Jeśli mieszkacie w okolicy - polecam unikać. Poszukajcie sklepu, w którym klient nie jest traktowany jak piąte koło u wozu.

Zmiencie Kierownika sklepu!!!!
Pani jest nie miła, opryskliwa w stosunku personelu jak i do klienta.Na zgłoszoną reklamację że dostałam już kolejne śmierdzące mięso wydarla się na mnie na cały sklep przy ludziach nie uwzględniając mojej reklamacji.I owa ta
Bladynka która przyjeżdża Peguotem ewidentnie okrada sklep bo widzę jak pakuje duże ilości towaru do samochodu.
Straciliscie następnego klienta , niestety jak sklep nie zmieni kierownicą to 3/4 osiedla nie będzie robiło u was zakupów.

Tylko 3 ze względu na Panią przy stoisku z wędlinami i serami... Zmęczyłam się samym patrzeniem na tempo krojenia i nakładania produktów... Ja rozumiem, że to nie wyścigi ale bez przesady, ja pół dnia też nie chce spędzić w sklepie.

Lubie tu robic zakupy ale jest jedyny mankament i nawet nie to ze to jedna kasa tylko otwarta ale ze zwykle kasa przy alkoholach, ktora jest nieporeczna jak robisz zwykle zakupy a nie dwie butelki i chleb. Nie rozumiem sknerostwa wlasciciela. Czy to tak trudno zakupic i ustawic tam poreczne stanowisko z szeroka i przesuwna lada? Taka kasa przy wodce moze zadowoli 15 proc klientow ale reszta cierpi, podejrzewam ze czesc klientow sie tym zniecheca i tam nie wraca z tego powodu. Jesli wlasciciel chce koniecznie zarobic powinien troche zainwestowac by moment zaplaty nie byl mordega dla klientów i sprzedajacych.

Sklep tylko zmienia nazwy, natomiast nie zmienia podejścia. Ceny OK Prowadzona jest sprzedaż świeżych (mam nadzieje, że zawsze) mięs i serów, wiec nie należy porównywać cen do dyskontów na literkę B czy L, bo to po prostu sklep innego typu. Natomiast o ile w B czy L mogą występować problemy przy kasach, bo ludzi jest tam masa- to w takim sklepiku oczekujemy wyższego komfortu robienia zakupów -czyli OTWARTYCH kas. Zazwyczaj otwarta jest tylko jedna kasa przy stoisku z alkoholami i ciastami -a jak się trafi ktoś wybierający ciasto, to już tragedia.

Brak koszyków, na cały sklep jest tylko kilka wózków, a przede wszystkim brak kultury pań ze stoiska mięsnego.

Bywam tam sporadycznie raz na 2 tygodnie w sobotę i zawsze tylko otwarta 1 kasa przy alkoholach i ciastach. Kolejka na 5-8 osób, a inne kasy zamknięte i nikt nie raczy przyjść to rozładować... A niby Covid i mamy unikać tłoku.. Na sklepie pusto, ale przy kasie kolejka na 5-10 minut.

Lubię ten sklep bo wszystko można w nim kupić, denerwujące jest to,że jest wieczna kolejka do jednej kasy pomimo że jest tych kas kilka a jednak chyba brak kasjerów. Po dłuższym czasie przychodzi drugi kasjer i wtedy jest już lepiej. Młodzi pracownicy są bardzo mili jednak przy stoisku z wędliną jest okropna atmosfera,byłam świadkiem jak starsza pracownica sklepu była okropnie niemiła dla nowej pracownicy.... ludzie trochę empatii...