Szpital Ostrów Wielkopolski

Moja ukochana Mamusia umierała, lekarze wiedzieli ,bo zadzwonili do nas.Przyszłam Mamie towarzyszyć w tych chwilach.Najpierw przyszła Pani z jedzeniem i woła,żeby coś zjadła.Potem przyszła salowa zaczęła myć podłogę pod Mamy łóżkiem!Musiałam się przesiąść.Nie mogę sobie wybaczyć,że pozwoliłam na to. W nocy już było źle,ale tam chyba nie ma lekarza.

Masakra ! Mąż umierał a p. Ordynator klepała go i nie wiedziała ,że umiera. Co to za lekarz ? Córka z wnukiem weszła na oddział nie było już zadnego kontaktu bo to była poprostu agonia. Stałam za drzwiami i czekalam na swoją kolej trwało to dwie może 3 minuty . Wyszł Pani Ordynator Dziąba i powiedziała ,ze mąż w tej chwili zmarł. Jak lekarz może nie mieć świadomośći tym bardziej na takim oddziale ,ze pacjent jest w agonii ? Dla mnie ZERO wiedzy medycznej chyba pielęgniarka była by bardziej zorientowana ,ze pacjent kona. Mam żal bo chociaż w tej ostatniej chwili mogłam być przy nim.

Ojciec trafił z dużymi bólami na oddz. Geriatryczny, bardzo chwalił sobie załogę i stwierdza, że pracują tam bardzo dobrzy specjaliści !
I niezmiennie się z tym zgodzę, ponieważ pomogli ojcu w cierpieniu.

Jak na szpital dość przytulne miejsce i sporo zieleni