Przyjeżdżamy do ogródka (zacienionego) ok. 15:00. 32 stopnie w cieniu. Żar się z nieba leje. Obsługa pochowana wewnątrz lokalu, OK. Idziemy po nią. Zamawiamy zupy i przystawki. Falczki dziwne, ale w sumie w porządku. Sałatka z kurczakiem poprawna. Kłopot z dalszym zamówieniem. O ile brokuły pod beszamelem są, i to dobre, to z pozostałymi rzeczami syndrom "po weekendzie - nie ma" (jest wtorek). Rozumiem kręcenie głową na lasagne, którą się odgrzewa i się skończyła. Pierogi - nie ma. No to może coś, czego odgrzewać nie powinno się - risotto (w karcie 3 rodzaje) - i tu zdziwienie - nie ma. Stanęło na Qurrito (wariacja na temat burrito z kurczakiem zatopionym w ogromnej ilości salsy, z pieczarkami, serem i kukurydzą, w olbrzymiej tortilli). Za to obsługa, jak się ją dorwie, bardzo sympatyczna.
Wojciech Skowroński2 lata temu
Reprezentacyjna elewacja zawiera detale wskazujące na obecność hotelu, co mija się z prawdą. Owszem, oferowano tu niegdyś podróżnym wikt i opierunek, definitywnie zaniechane z włączeniem miasteczka do Polski. Stary, niemiecki napis zastąpiono polskim, co urzędowo zatwierdził konserwator zabytków i... tyle zostało. Tymczasem przyjezdni zamiast godziwego noclegu, muszą obejść się smakiem, z żalem popatrując na zacne mury pięknie odrestaurowanego obiektu.
Dzisiaj zabytkowa fasada budynku jest elementem urokliwego rynku w Bytomiu Odrzańskim, gdzie życie toczy się zwolnionym rytmem. W dawnym hotelu działa restauracja, której daleko do standardów obowiązujących przed 1945 rokiem. Dominują tu krzykliwi amatorzy niskoprocentowych czyli najtańszych napojów, a zamiast mosiężnego szynkwasu z zażywnym gospodarzem, usługują wymalowane dziewczyny.
Przydałby się prawdziwy hotelik, nawet dla niewielkiej liczby gości, bo miasteczko odwiedza wielu turystów z kraju i zagranicy. Nie znajdując godziwego zakwaterowania, spacerują kilka godzin z aparatami fotograficznymi po sennych uliczkach zabytkowego układu urbanistycznego, może nawet zjedzą lody czy wypiją kawę i... jadą dalej.
Jest jeszcze coś! Przed Złotym Lwem stoi (2019) szkaradna buda z przekąskami, piwem, colą i innym badziewiem. Stoi, jakby nie było tego całego 'dobra' wewnątrz restauracji lub w granicach ogródka piwnego! Stoi gargamel szkodząc przestrzeni i psując plany fotograficzne! Nie jestem specem od urządzania takich miejsc, ale mam wrażliwość i wyrażam sprzeciw wobec szpetoty! Tak samo, jak żal z powodu braku wystarczająco obfitej zieleni (drzew) totalnie zastąpionej brukiem!
E W2 lata temu
Zjadłem no i było by na tyle gdyż prawie wszystko było przesolone(poza żeberkami-one dobre(dlatego++)). Mdłe kurczaki, brak schabowego. Ale w końcu monopol to monopol. Szkoda że obiad dla 30 osób. Wieprzowina smakuje jak kapeć.
Creenich Creenich2 lata temu
Polecamy jedzenie w tej restauracji. Mają doskonałego kucharza i porcje na talerzu słusznej wielkosci. Ceny są bardzo przystępne! Bardzo miła obsługa.
Darek K2 lata temu
Dobre jedzenie, miła obsługa, ceny przystępne, ale ... brak działającej klimatyzacji przy upałach na zewnątrz to duży minus.
Paweł Jania (Paulo79)2 lata temu
Dobre jedzenie, miła obsługa ale brak działającej klimatyzacji przy 32 stopniach na zewnątrz to duży minus.
Łukasz Mariusz Krakowiak2 lata temu
Świetny lokal. Miła atmosfera. Dobre jedzonko za przystępną cenę. Polecam autochtonom jak i przyjezdnym
Małgoś El2 lata temu
W trakcie pobytu w tym klimatycznym miasteczku wybraliśmy się na obiad do restauracji należącej do hotelu. Zamówiliśmy sałatkę z kurczakiem, a do tego pani kelnerka zaproponowała podłużne mięciutkie i ciepłe bułeczki własnego wypieku. Sałatka przepyszna. Porcja, którą można się najeść. Ceny przyzwoite, obsługa bardzo miła i pomocna. Polecam gorąco!!!
Dzisiaj zabytkowa fasada budynku jest elementem urokliwego rynku w Bytomiu Odrzańskim, gdzie życie toczy się zwolnionym rytmem. W dawnym hotelu działa restauracja, której daleko do standardów obowiązujących przed 1945 rokiem. Dominują tu krzykliwi amatorzy niskoprocentowych czyli najtańszych napojów, a zamiast mosiężnego szynkwasu z zażywnym gospodarzem, usługują wymalowane dziewczyny.
Przydałby się prawdziwy hotelik, nawet dla niewielkiej liczby gości, bo miasteczko odwiedza wielu turystów z kraju i zagranicy. Nie znajdując godziwego zakwaterowania, spacerują kilka godzin z aparatami fotograficznymi po sennych uliczkach zabytkowego układu urbanistycznego, może nawet zjedzą lody czy wypiją kawę i... jadą dalej.
Jest jeszcze coś! Przed Złotym Lwem stoi (2019) szkaradna buda z przekąskami, piwem, colą i innym badziewiem. Stoi, jakby nie było tego całego 'dobra' wewnątrz restauracji lub w granicach ogródka piwnego! Stoi gargamel szkodząc przestrzeni i psując plany fotograficzne! Nie jestem specem od urządzania takich miejsc, ale mam wrażliwość i wyrażam sprzeciw wobec szpetoty! Tak samo, jak żal z powodu braku wystarczająco obfitej zieleni (drzew) totalnie zastąpionej brukiem!