Super miejsce, stylowo, a właścicielka to nie zwykła fryzjerka tylko artystka!
Marcin Mielcarek2 lata temu
Dobrze strzyga nawet bym powiedzial ze mloda dziewczyna lepiej od mistrza. Mila atmosfera. Robia remont I czekam na koniec. Ogolnie jestem na tak. Polecam I pewnie jeszcze bede zagladal.
Natalia Różańska2 lata temu
ZDECYDOWANIE NIE POLECAM! Niskie ceny są odpowiednie do standardów które pani Dorota reprezentuje. Salon, jego wyposażenie i ogólna prezentacja to tragedia. Miejsca tyle co nic. Nie ma gdzie usiąść, krzesła są popękane, niektóre nawet plastikowe jak w tanich zestawach ogrodowych, zaplecze praktycznie nie istnieje. Wszędzie pełno kurzu i ogólny SYF! Stoisko do mycia włosów...aż strach. Skupisko bakteri i innych glonów. Narzędzia też widać, że nie są regularnie dezynfekowane. Niestety ale nikt nie poinformował mnie przy zapisie że moimi włosami będzie zajmowała się praktykantka. Poziom umiejętności tej dziewczyny? Prawie zerowy. Chodziło o najzwyklejsze cieniowanie. Efekt? Jakby chwyciła garśc i poprostu ścieła. Kosą. Włosy były perfidnie podzielone na dwie warstwy. Czubek głowy krótko później długo długo nic i warstwa dolna. Żadnego płynnego przejścia, dziewczyna niestety nie znała pojęcia "degażówki" lub "degażowanie" ani narzędzia "nóż chiński". Przykre że po 3 latach nauki będzie umiała tyle co nic. Nie jej wina. Jak ją nauczono tak robi. Pani Dorota chyba zapomniała, że uczennice są odzwierciedleniem jej własnych umiejętności. Nie warto niszczyć włosó tylko dlatego, że jest tanio
Niskie ceny są odpowiednie do standardów które pani Dorota reprezentuje. Salon, jego wyposażenie i ogólna prezentacja to tragedia. Miejsca tyle co nic. Nie ma gdzie usiąść, krzesła są popękane, niektóre nawet plastikowe jak w tanich zestawach ogrodowych, zaplecze praktycznie nie istnieje. Wszędzie pełno kurzu i ogólny SYF! Stoisko do mycia włosów...aż strach. Skupisko bakteri i innych glonów. Narzędzia też widać, że nie są regularnie dezynfekowane. Niestety ale nikt nie poinformował mnie przy zapisie że moimi włosami będzie zajmowała się praktykantka. Poziom umiejętności tej dziewczyny? Prawie zerowy. Chodziło o najzwyklejsze cieniowanie. Efekt? Jakby chwyciła garśc i poprostu ścieła. Kosą. Włosy były perfidnie podzielone na dwie warstwy. Czubek głowy krótko później długo długo nic i warstwa dolna. Żadnego płynnego przejścia, dziewczyna niestety nie znała pojęcia "degażówki" lub "degażowanie" ani narzędzia "nóż chiński".
Przykre że po 3 latach nauki będzie umiała tyle co nic. Nie jej wina. Jak ją nauczono tak robi. Pani Dorota chyba zapomniała, że uczennice są odzwierciedleniem jej własnych umiejętności. Nie warto niszczyć włosó tylko dlatego, że jest tanio