Dino

Kasjerka z jedną słuchawką w uchu stwierdziła że nie wyda ze 100zł (suma wynosiła 68zł). Nie chciała pozwolić na wymianę uszkodzonego towaru (uszkodzenie zauważyłem na kasie). Na półkach znalazłem przeterminowane serki wiejskie. W całym sklepie nie ma salami ani łososia. Odradzam wszystkim wizytę, w okolicy są zarówno sklepy tańsze jak i jednocześnie lepiej zaopatrzone i z zadowalającą obsługą klienta.

Dzisiaj w sklepie Dino zostałam upomniana , że robię zdjęcia pomidorów (telefonem). Nie docierał do Pani wykładającej towar argument, że jednym z podstawowych praw konsumenta jest możliwość swobodnego wyboru oferty, która mu najbardziej odpowiada pod względem ceny czy właściwości produktu. Fotografowanie cen nie stanowi ujawniania tajemnicy firmy, jako że ceny są powszechnie dostępne i znane. Zdjęcia były robione tylko pomidorom bez rejestrowania twarzy klientów i pracowników - zbliżenie na cenę i opakowanie. To według prawa jest legalne i żadne regulaminy wewnętrzne, czy tabliczki w sklepie nie mogą tego zabronić. Proszę przeszkolić personel.

Sklep beznadziejny. Obsługa zamiast pomagac klientom patrzy na czubek swojego nosa. Chciałem się zapytać czy mogę gdzieś zważyć cebulę bo nie ma w sklepie wagi na warzywa i owoce, nawet się na mnie Pani z obsługi nie spojrzała. Ceny standardowe słabe zaopatrzenie. Nie polecam. Jeśli właściciel chcę żeby coś z tego miejsca było, musi podać się do dymisji

Sklep przypomina czasy PRL. Długie kolejni, ograniczony wybór produktów, bardzo niemile i obrażone na życie panie na kasach. Choć mieszkam blisko nigdy tam nie chodzę, poziom sklepu o wiele gorszy niż "biedronkowy" (jakiś czas temu).

Zaopatrzenie sklepu jest w porządku ale obsługa i utrzymanie lokalu tragiczne. Nie oczekuję uśmiechu za ladą czy nawet zwrotów grzecznościowych, Panie za ladą ewidentnie nienawidzą swojej pracy i mają na celu jak najbardziej zrazić klienta w jak najkrótszym czasie.

Dino! Sklep, który od paru miesięcy posiada w żaden sposób niezabezpieczoną dziurę w podłodze... Bardzo łatwo tutaj o wypadek i złamanie nogi. Zgłosiłam to obsłudze sklepu, która w odpowiedzi mówi, że właściciel nic z tym nie robi widocznie ma dużo pieniędzy aby płacić ludziom ubezpieczenie. Tak sklep dba o klientów, rób zakupy i złam nogę - mamy to w nosie. Żenada, sądzę że trzeba to zgłosić do odpowiednich instytucji. Dno ...

Rozumiem, że osoba pracująca na kasie musi załatwić swoje prywatne sprawy. I starałam się wczoraj około godziny 17 to uszanować. Młoda blondynka z telefonem w ręku skarżyła się do swojego rozmówcy, że zamiast wyjść wcześniej znowu będzie dłużej w pracy. Starałam się nie przeszkadzać w rozmowie. Odbierałam skanowane artykuły nie odzywając się. Po podaniu kwoty zapłaciłam gotówką i przypomniało mi się, że jeszcze mam kupić papierosy. Kasjerka dalej miała telefon przy uchu i prowadziła ożywioną dyskusję. Poprosiłam o czerwone winstony setki. Dostałam niebieskie. Zwróciłam uwagę, że to nie te. Komentarz nadal z telefonem przy uchu ( i skargami do rozmówcy na to, co się wyprawia w sprawie godzin pracy) pracownika sklepu " trzeba było szybciej się zastanowić i powiedzieć". Ton impertynencki, władczy, zdecydowanie niegrzeczny. Pewnie gdyby osoba nie była tak zajęta swoją rozmową telefoniczną to usłyszałaby to, o jaki towar mi chodzi. Tym bardziej nie rozumiem, co daje tej młodej osobie poczucie takiej władzy nad klientami, by ich niegrzecznie traktować.

Bardzo nie chciałem wystawiać negatywnej opinii bo jestem częstym klientem tego Dino. Ale sytuacja ma miejsce kolejny razy. Arogancja i chamstwo do klientów ze strony młodej Pani w blond włosach z tatuażami jest porażająca. Prośba do szefostwa : proszę nauczyć ową Panią kulturalnej obsługi klienta i pojęcia "szacunek". Tragedia...