Przychodnia Weterynaryjna Sanatus M.Rembowska
Lipowa 1, 62-050 Krosinko, Polska
4.9
8 komentarze
6RM8+2Q Krosinko, Polska
Zgłoszenie lokalizacji
Reclaim this location
poniedziałek: 9–19
Wtorek: 9–19
Środa: 9–19
Czwartek: 9–19
Piątek: 9–19
Sobota: 9–15
Niedziela: 9–15
Wtorek: 9–19
Środa: 9–19
Czwartek: 9–19
Piątek: 9–19
Sobota: 9–15
Niedziela: 9–15
Ceny bardzo przystępne.
Pani doktor jest niesamowitą kobietą ze wspaniałym sercem i ogromną wiedzą! Podejście do zwierząt rewelacyjne ❤️
Zaangażowanie, kontakt z właścicielem wszystko na medal!
Trafiliśmy tu przypadkiem i napewno zostaniemy
Pozdrawiamy 💖
Ogromna wiedza załogi idzie w parze z empatią i szacunkiem dla zwierzaków, ale też opiekunów. Klinika jest ładna i zadbana. Koszty ratowania zwierząt niestety zawsze obciążają domowy budżet, jednak jest to miejsce, gdzie leczenie obejmuje faktycznie potrzebne zabiegi czy leki. Nie ma naciągania, omawiają też alternatywne formy leczenia w zależności od możliwości finansowych, mówiąc wprost o ich wadach i zaletach. Równocześnie wizyty są szybkie, konkretne i ja to rozumiem, bo z taką wiedzą i darem, jaką mają pracownicy Sanatusa, ważniejsza jest pomoc większej ilości zwierzaków. Równocześnie stan pacjenta jest dokładnie omawiany przez dr Rembowską, ale wydawaniem leków czy podstawowymi badaniami zajmują się inne panie. Bardzo fajnie wyważone podejście do wizyt, pozwalające na przyjęcie więcej pacjentów, co wcale nie jest łatwe, ale co za tym idzie przystępne ceny, które opiekun jest w stanie udźwignąć i nie musi wybierać między leczeniem psa, a opłaceniem rachunków za prąd. To wspaniałe profesjonalne miejsce, dobrze wyposażone z niesamowitą kadrą.
Mamy adopcyjnego basseta po przejściach, który trafił do nas w kiepskim stanie i chyba z wszelkimi możliwymi chorobami. Mamy znajomą, która ma mały gabinecik blisko domu, gdzie nasz pies tak często bywa, że czuje się już jak u siebie... mamy więc świadomość, że to kilkunastoletni schorowany pies i zdrowia nie odzyska. Jednak gdy pewnego poranka nasza Mery nie mogła się podnieść, siusiała pod siebie, a jej łapy były bezwładne, byliśmy kompletnie załamani. Nasza stała pani weterynarz nie posiadała ani sprzętu, ani specjalizacji z ortopedii i dopadła nas panika. Priorytetowo poleciła nam wykonanie prześwietlenia, na które nikt bez narkozy nie chciał się zgodzić (a narkoza w tym wieku u psa chorego na serce jest ryzykowna) i dopiero przy pomocy baseciej fundacji trafiliśmy do kliniki dr Rembowskiej. Przyjęto nas bez długiego czasu oczekiwania, między innymi pacjentami. Żadnego mamienia, naciągania na drogie leczenie itd. RTG w 10 minut zrobiono bez narkozy. Panie, które tam pracują były nie tylko rzeczowe, ale i wprowadzały atmosferę pozwalającą wybić się z tego nerwowego stanu, jaki dopada większość opiekunów przy nagłej, poważnej chorobie pupila. Równocześnie lekarki poleciły ostrożny optymizm. Dobrały leczenie nie kolidujące z przyjmowanymi już przez psa lekami, szanowały lekarza prowadzącego z innej kliniki, nie było problemu z otrzymaniem dla niego wyników na płycie (co wcale nie jest normą). Chodziło nam o to by nasza pani weterynarz prowadząca wiedziała, jakie leczenie Mery przechodzić będzie u dr Rembowskiej. W Sanatusie leczyliśmy więc kręgosłup i nóżki, a resztę chorób dalej w naszym stałym gabinecie pod domem. Zgodnie z sugestią pani doktor, nie liczyliśmy na cuda. Tyle, że doktor Rembowska dla naszej Mery była cudotwórcą! :) Dzisiaj, po 4 miesiącach, musimy psa wręcz ograniczać, bo nasza 13letnia babcia zrywa się do biegu niczym wściekły dzik, z prędkością taką, że aż zanosi ją na zakrętach i potyka się o własne uszy, wspina się na kanapy i goni za psami, jakby jej nigdy nic nie było. Byliśmy z nią na wakacjach nad morzem, w górach, lasach, gdzie hasała sobie radośnie w wodzie, po trawce czy piasku, a ten widok sprawiał, że w naszej głowie wciąż pojawiały się myśli, jak wdzięczni jesteśmy załodze przychodni za ich pracę i te chwile z naszym psem, które dzięki nim mamy.
Teraz kontrolujemy Mery u naszej psiej fizjoterapeutki, a w razie pojawienia się problemów wiemy, żeby zachować spokój, bo są lekarze, którym z pełnym zaufaniem będziemy mogli powierzyć zdrowie naszych "córek".
Dziękujemy za skuteczne leczenie, a tym samym za każdy nasz wspólny spacer z naszą uszatką, każde jej merdanie ogonem, dawanie łapki... i nawet za te porozwalane śmieci pod naszą nieobecność ;) <3