Centrum Weterynaryjne FAUNISTIKA
Słowicza 1f, 05-807 Podkowa Leśna, Polska
3.4
8 komentarze
4PFF+3X Podkowa Leśna, Polska
Zgłoszenie lokalizacji
Reclaim this location
poniedziałek: 9–17
Wtorek: 9–17
Środa: 9–17
Czwartek: 9–17
Piątek: 9–17
Sobota: 9–15
Niedziela: 10–14
Wtorek: 9–17
Środa: 9–17
Czwartek: 9–17
Piątek: 9–17
Sobota: 9–15
Niedziela: 10–14
Była godzina 21:00. Mój pies od wielu dni tracił apetyt, tego dnia nic nie jadł, wymiotował i miał biegunkę. Przywiozłam pisemne zlecenie od lekarza prowadzącego z prośbą o podanie kroplówki podskórnej oraz leku przeciwbólowego, który sama dostarczyłam w ampułce.
Pani Olga opóźniała jednak podanie zaleconych leków, gdyż zaczęła tworzyć „kartę wizyty” poprzez przepisywanie do swojego komputera przedstawionych przeze mnie wypisów z wizyt u specjalistów w Warszawie – radiologa, dr. Marcińskiego, onkologa, dr. Jagielskiego, nefrologa, dr. Neskę-Suszyńską. To dało jej podstawę i uzasadnienie do wystawienia mi później rachunku za wizytę w kwocie 75 złotych, pomimo, że ani psa nie zbadała, ani diagnozy nie postawiła. Poinformowała mnie, że nie jest pielęgniarką i w związku z tym należy się jej odpowiedni szacunek.
Mój pies był bardzo osłabiony, a do tego otumaniony po podaniu silnego leku przeciwbólowego Nie był w stanie wyjść o własnych siłach z przychodni. Pani Olga widząc to, nie pomogła mi wyprowadzić psa, lecz poinstruowała, że powinnam mieć koc, aby psa wynieść. Pies, golden retriever, ważył 35 kg, nie mogłam go sama unieść. Musiałam psa na siłę ciągnąć po posadzce do wyjścia. Na ulicy, przed przychodnią, przechodzący mężczyzna zaproponował, że pomoże mi przenieść psa do samochodu.
Kilka dni później mój pies umarł. Moje serce pękało z bólu po stracie ukochanego przyjaciela.
Pamięć o wizycie u Pani Olgi tkwiła, jak drzazga w moim sercu. Poszłam więc ponownie do Faunistiki, aby podzielić się moimi bolesnymi doświadczeniami. Zastałam tam Pana Łukasza Tomaszewskiego, lek. wet., który jednak nie miał ani ochoty, ani cierpliwości, aby mnie wysłuchać. Ponaglał, abym opuściła przychodnię.
W zawiązku z powyższym uznaję, ze warto, aby wszyscy wielbiciele zwierząt dowiedzieli się o moich doświadczeniach z właścicielami przychodni Faunistika w najsmutniejszych chwilach rozstawania się z ukochanym zwierzęciem.
Ponownie pragnę wyrazić nasze wyrazy współczucia z powodu straty bliskiego przyjaciela.Staramy się być empatyczni w stosunku do zwierząt i ich opiekunów, nie może to jednak rzutować na opiekę medyczną i bezpieczeństwo pacjentów.
Opisywany pies, 13 letni golden, dotychczas nie był naszym pacjentem, na przestrzeni roku pojawił się w lecznicy 3 krotnie jedynie na pobraniu krwi na potrzeby wizyty u swojego lekarza. Próbki krwi nie pozostawały też u nas, gdyż właścicielka wolała odwozić material sama do siedziby laboratorium Alab w Zielonce, ze wzgledu braku zaufania do transportu z laboratorium.
W dniu wizyty pies wszedł do gabinetu samodzielnie. Właścicielka zażądała natychmiastowego podania kroplówki podskórnej oraz dostarczonej przez siebie buprenorfiny, nie podając powodu stosowania tak silnych leków ( lek opioidowy, będący silniejszą pochodną morfiny).
Pani była pod wpływem emocji i na pytanie co dzieje się z psem, czy wymiotuje, przyjmuje pokarm, na co choruje i jaki leki dzisiaj dostał, nie chciała udzielić odpowiedzi, pospieszając mnie podniesiony głosem, aby podać kroplowkę podskórną, płacząc, że pies umiera i skarżąc się na "biurokrację". Stan psa był stabilny. Sytuacja przeciągała się, gdyż Pani odmawiała podania niezbędnych informacji.
Z przedstawionych po długich prośbach informacji okazało się że u psa w czerwcu 2017 zdiagnozowano guzy na śledzionie i wątrobie, pies był konsultowany onkologicznie- zalecono terapię paliatywną ze względu na zaawansowaną chorobę nowotworową i niepomyślne rokowanie. Pani przedstawiła też korespondencję mailowa z dr. Neską- Suszyńską, gdzie w razie braku apetytu proponowano kroplówki sc i cerenię- lek przeciw wymiotny.Nieprawdą jest,że Pani Galanter przedstwiła zalecenia odnośnie podania leków, byla to luźna korespondencja mailowa z lekarzem, który od pewnego czasu nie widział psa i nie mógł ocenić jego stanu. Od właścicielki dowiedziałam się w końcu że pies drugi dzień nie je, od południa wymiotował obficie i miał wodnista biegunkę. Pani nie wyraziła zgody na zbadanie , założenie venflonu,podanie plynów dożylnie, prosząc jedynie o kroplówkę podskórną, cerenię i podanie dostarczonej buprenorfiny. Trzeba wiedzieć , że kroplówka podskórna nie jest działaniem ratujacym życie, szczególnie, że Pani Galanter zwlekała z wizytą od dnia poprzedniego do godz 21.00.
Nie można wymagać od lekarza, aby robił to czego żąda opiekun, bez możliwości zebrania wywiadu medycznego i przedmiotowego zbadania pacjenta. Tym bardziej nie można się potem skarżyć na brak diagnozy- często bez wykonania badań dodatkowych, w tym wypadku bez wglądu w wykonane badania nie może być mowy o diagnozie. Pies niestety miał postawiona diagnozę już miesiąc wczesniej- zaawansowany nowotwór.
Mimo braku porozumienia z opiekunką psa,nerwowej atmosfery i podniesionego głosu, dołożylam wszelkich starań, aby cierpliwie, spokojnie i rzeczowo wytłumaczyć dlaczego pewne informacje sa tak istotne, a następnie zaproponować odpowiednie postępowanie.Pani Galanter poprosila o zanotowanie wszelkich zaleceń i kosztu proponowanych leków. Włascicielka była niezadowolona z konieczności urgulowania należności za wizytę. Wizyta trwała ponad godzinę, zakończyla sie już po godzinach pracy Przychodni, czyli po godz. 22.15. Koszt wizyty, w tym kroplowki to 35 zl + leki ( w tym koszt samej cerenii to 28 zł), razem 75 zł. Pani otrzymała rachunek i uzyskała wyjasnienia po pytaniu o jego wysokość.
Nieprawdą jest też, że odmówiłam pomocy przy wyniesieniu psa, taka prośba nigdy nie padła, pies był w stanie samodzielnie się poruszać- towarzyszyłam mu przy wychodzeniu z lecznicy.
Przykro nam z powodu śmierci pupila i żalu Pani Izabelli. Niestety w naszej pracy tego typu sytuacje czasem będą się zdarzać bo w grę wchodzą silne emocje opiekunów a w tym przypadku brak możliwości pomocy umierającemu przyjacielowi rodzi żal i złość.
Olga Tomaszewska