Przychodnia Weterynaryjna "TERRIER"

Kotek osesek dobrze zaopiekowany, pazurki dobrze obcięte, jestem zadowolona,mile Panie

Jeżeli nie mieliście okazji zwiedzić i pobyć polecamy nie będę się rozpisywać jedź i zobacz i oceń.

Kompletny brak profesjonalizmu. Jedynym celem wizyty było obcięcie pazurkow - brak odpowiedniego podejścia do psa, krew z dwóch łapek lała się ponad godzinę. Piesek bardzo wystraszony. Była to pierwsza I ostatnia moja wizyta w tym miejscu, nie chce nawet myśleć co by było gdyby piesek miał tam przeprowadzony poważniejszy zabieg! Zdecydowanie nie polecam!

Niestety bardzo zawiodłam się na tej klinice. Pani weterynarz poleciła krople na pchły przeznaczone dla psów dla moich kotów. Substancja aktywna niby ta sama co w kroplach przeznaczonych dla kotów ale stężenie inne, podobno miały lepiej działać.
Zadziałały tak, że oba koty mają ślimaczące rany w miejscach, gdzie podałam krople a pchły nadal sobie po nich skaczą. Kompletne dno. Nie polecam!!!

Nie polecam omijać szerokim łukiem. Pani nie potrafi zajmować się zwierzętami kiedy zaniosłam swojego kota na sterelizacje pani podała za małą ilość kropli co spowodowało uszkodzenie rogówki oczywiście pani się nie przyznawała a przez to kot przyszedł do weterynarza zdrowy a mógł wyjść bez jednego oka. Naprawdę nie polecam!!!! 😠😠😠JEŻELI MOŻECIE TO O MIJAJCIE TO MIEJSCE SZEROKIM ŁUKIEM!!!!!

Byłem w tej przychodni z moją kotka która nie miala apetytu, kotka dolaczyla do grona źle zdiagnozowanych , dlaczego ta pseudoprzychodnia weterynaryjna jeszcze funkcjonuje. Pani doktor o zerowej empatii do zwierząt . Apeluje do każdego właściciela zwierzaka omijajcie to miejsce!!!

Nie rozumiem ludzie co wy macie do tych pań. Niemiła obsługa? Panie są przemiłe i mają pojęcie co robią, jeśli ktoś nie potrafi się dogadać z człowiekiem to zawsze najlepiej powiedzieć, że ktoś jest niemiły i dać negatywną ocenę.

NIE POLECAM I ODRADZAM! Pani stwierdziła u psa raka tylko patrząc na niego. Nie przeprowadzając żadnych badań. Odrazu wyliczyła mu 50% szans na przeżycie. Dała mu nie wiadomo jakie zastrzyki nie mówiąc na co i po co są. Oczywiście w ksiażeczke dla psa nic nie chciała wpisać. Ciekawe czemu. Czyżby diagnoza zrobiona na odwal sie? A może za kare przyszła do pracy i nie mogła sie ochlać spokojnie w majówke. Po przejechaniu sie do drugiej kliniki okazało się że poprostu pękł mu gruczoł a nie żaden rak. Piesek po zastrzyku odrazu lepiej sie czuje, wyśmianą wcześniejszą diagnoze. Psu nic poważnego nie jest i czuje sie dobrze. Jeśli chcecie stracić czas, nerwy i oczywiście pieniądze za TANDETNĄ obsługe to prosze bardzo. Ja STANOWCZO ODRADZAM.