Pod koniec września 1942 roku na stacji kolejowej w Rożkach koło Radomia doszło do wymiany ognia między żołnierzami AK i patrolem niemieckiej policji bezpieczeństwa. Na miejscu okupanci znaleźli dwa pistolety „Vis", zmontowane nielegalnie w radomskiej Fabryce Broni. W następnych dniach Niemcy przeprowadzili w Radomiu i okolicach masowe aresztowania, zatrzymując blisko 100 osób – w większości zaangażowanych w ruch oporu. W dniach 12-15 października 1942 roku okupanci przeprowadzili w Radomiu egzekucje przy ulicach Kieleckiej i Warszawskiej, a także na terenie Fabryki Broni oraz w podradomskich Rożkach. Przez powieszenie stracono łącznie 50 osób, w tym 11 członków rodziny Winczewskich. Rodzina była silnie związana z działalnością Armii Krajowej. Jan Winczewski, zmarły w grudniu 1939 r. był żołnierzem błękitnej armii generała Józefa Hallera. W rodzinie Winczewskich zawsze żywe były tradycje niepodległościowe. Niemcy spędzili ludność polską, by ku przestrodze przyglądali się egzekucji. Widzem była również moja mama wracająca w tym czasie ze szkoły. Miała wówczas 13 lat. Opowiadała mi, że jedna pani mając założoną pętlę na szyję, tuż przed śmiercią, zdążyła kopnąć i opluć Niemca. Później się dowiedziałem, że tą kobietą była Ada Winczewska. Miała 23 lata i była w zaawansowanej ciąży. Pobliska ulica ciągnąca się wzdłuż potoku, dla uczczenia bohaterów, nosi nazwę Rodziny Winczewskich
Niemcy spędzili ludność polską, by ku przestrodze przyglądali się egzekucji. Widzem była również moja mama wracająca w tym czasie ze szkoły. Miała wówczas 13 lat. Opowiadała mi, że jedna pani mając założoną pętlę na szyję, tuż przed śmiercią, zdążyła kopnąć i opluć Niemca. Później się dowiedziałem, że tą kobietą była Ada Winczewska. Miała 23 lata i była w zaawansowanej ciąży. Pobliska ulica ciągnąca się wzdłuż potoku, dla uczczenia bohaterów, nosi nazwę Rodziny Winczewskich