Fabryka Smaku

Restauracja zachęca tylko z wyglądu - ładny wystrój, przyjemna atmosfera i bardzo apetycznie wyglądające potrawy. Niestety raczej niesmaczne. pstrąg bez przypraw, polędwiczki tak twarde, że nie dało się ich zjeść, a żeberka kompletnie bez smaku. Przystawka - barszcz i krokiet zostały podane zimne - w tym samym momencie co główne danie. Nie sądziłam, że da się zepsuć proste surówki i buraczki, ale te też były jakby aromatyzowane. Czułam mydło gdy je jadłam. Na dodatek strasznie długi czas oczekiwania

Pomimo ładnego wyglądu restauracji ( wystrój, sushi bar, duża ilość kelnerek) niestety rozczarowaliśmy się. Najpierw oczekiwanie aż ktoś wskaże nam stolik, potem oczekiwanie na kelnerkę. Mieliśmy wrażenie, że jedna kelnerka obsługuje wszystkich a reszta jest dekoracja. Na napoje czekaliśmy ponad 30 min. Grzane wino było ciepłe a napar imbirowy smakował jak woda z cytryna, na dnie miód, który powinien być podany osobno. W naparze pływały skórki imbiru. Na dania czekaliśmy ponad godzinę. Dania z naszych obserwacji wydawane były partiami co jakiś czas a nie na bieżąco.
Wybrane dania wyglądały ładnie, były poprawne, niestety po takim czasie oczekiwania na nie juz smakowały rozczarowaniem.

Najlepszy placek po wegierku w Polanicy. Idealnie przygotowana wołowina: miękka soczysta dobrze doprawiona. Placek chrupiący i pulchny. Bardzo dobre sałatki: mieso z kurczaka super soczyste, dobre skladniki /kiełki granat/, nie tylko sałata i pomidory

Bardzo ładny wystrój, zachęcający do wejścia do lokalu.

Na tym się kończy… Na burgera i lemoniadę czekałem prawie 1,5h gdzie obłożenie restauracji nie było duże, było wiele pustych stolików. Burger zjadliwy ale bez jakichkolwiek przypraw. Lemoniada to sam kwasek cytrynowy z wodą, dla pozoru wrzucone kilka plasterków cytryny- nawet nie było w niej kostek lodu, nie dało się tego pić.

Domówiłem do frytek sos czosnkowy, oczekiwałem że będzie robiony na miejscu - dostałem ten najtańszy kupny, który nawet nie smakował jak czosnkowy.

Kelnerki bardzo nie miłe, tak jakby pracowały za karę. Udają, że nie widzą gdy chce się coś zamówić lub o coś zapytać.

Brak możliwości płatności kartą, mimo że przy wejściu są nalepki o takiej możliwości.

Zdecydowanie nie polecam.

Zamówiliśmy pierogi ruskie (6 sztuk, ciut za grube ciasto i mało doprawione ) oraz burger pszenny wół w zestawie z frytkimi (dobry, porcja w sam raz ale nie na wielki głod). Czas oczekiwania przy średnim obłożeniu około 30 min.
Miła obsługa, a sama lokal prezentuje się dobrze.
Płatność gotówką.

Na przestrzeni miesiąca trafiłam do tego miejsca dwukrotnie. Pierwsze spotkanie na ** drugie na ****, co w średniej daje nam ocenę przeze mnie wystawioną.
Pierwszym razem odwiedziliśmy restauracje z rodzicami, suma osób: 4. Było sporo wolnych stolików, całkiem szybko przyjęto zamówienia, na które czekaliśmy 2 godziny. Dwie. Smażony ser był letni, po rozkrojeniu się nie wylewał, tak jak powinien. Placek po węgiersku był na skraju przypalony, na środku ledwo ścięty. Letni. Wszystkie podane dania były ledwo ciepłe.
Natomiast drugim razem, osób dwie, Pani poinformowała, że czas oczekiwania to godzina, a czekaliśmy pół (choć była pełna restauracja). Tym razem potrawy były ciepłe i bez zastrzeżeń. Drobiazg jest taki, że cena do ilości nie jest adekwatna, ale biorąc pod uwagę pobliską konkurencję - ok. Duży plus za możliwość wejścia z psem 🐕

Podzielam opinię poprzednich klientów, iż bardzo ładny wystrój i zachęca do przyjścia, ale już same jedzonko to średnie (oczywiście w stosunku co do kwoty za produkt).
Rosołek czy żurek trochę więcej przypraw (chociaż zależy od upodobań).
Sałatki z kurczakiem i tuńczykiem to kurczak troszkę "gumiasty", a tuńczyk też troszkę bez smaku jakby nie pasował do sałatki.

Obsługa super oraz lokalizacja.
Jak by dodać do tego lepsze jedzonko to miejsce na randki w sam raz ❤️

Lokal zachęcający z zewnątrz. Przyjemny w środku. Stąd 2 gwiazdki. Reszta to totalne rozczarowanie. Sałatka grecka - kpina w temacie... To danie na prawdę trudno zepsuć, ale tu udało się to w pełni. Fatalna feta (?), wodnisty sos (?), niesmaczny dressing (?). I choć byłem głodny to nie zjadłem do końca. Nie dało się, na prawdę! W gratisie dostałem wzdęcia i wiatry na cały wieczór. Przepraszam, ale nie poprawiało mi to nastroju... Syn jadł sushi. Spróbowałem. Mogę scharakteryzować je jednym określeniem. Guma arabska. Z całego wieczoru broni się tylko herbata. I jedynie ją mogę ocenić pozytywnie. Przykro mi.