GRYFON
Bałtycka 26, 84-140 Jastarnia, Polska
4.5
8 komentarze
PM3C+43 Jastarnia, Polska
Zgłoszenie lokalizacji
Reclaim this location
poniedziałek: 13–21
Wtorek: 13–21
Środa: 13–21
Czwartek: 13–21
Piątek: 13–21
Sobota: 13–21
Niedziela: 13–21
Wtorek: 13–21
Środa: 13–21
Czwartek: 13–21
Piątek: 13–21
Sobota: 13–21
Niedziela: 13–21
Atmosfera domowa, kuchnia ciekawa.
Bardzo polecam !
Nie znałam tego miejsca, do odwidzin skłoniła mnie niepozorna karta - pierogi ze świeżych jagód, ciekawa odmiana to najtańszy dorsz w Jastarni i innych takich. Jeśli chodzi o potrawy, smakowało mi wszystko co zamowilismy: śledź korzenny, pikantna zupa rybna i oczywiście pierogi z jagodami. Pierogi zdały egzamin w 100%, dobre ciasto, które ma smak i jagody z cukrem- tylko i aż jagody z cukrem, nic więcej a efekt rewelacyjny.
Miejsce klimatyczne, odbiegające wystrojem od typowej jadłodajni nad morzem. Miłgo na obiad we dwoje, miło na randkę, miło na obiad z dziećmi. Ceny adekwatne do jakości potraw i wystroju. Porcje takie, żeby zjeść i przystawkę i coś konkretnego. Minusy maleńkie były, ale nie będę się rozpisywać bo i tak naprawdę warto odwiedzić to miejsce.
Na przystawkę poszedł jeden z śledzi, nazwy marynaty nie pamietam - ryba była wspaniała - niezbyt tłusta, soczysta, delikatna a przy tym aromatem pełna. Szprotki- gdyby nie ostki których boje się panicznie (i już,i tyle) byłbym zadowolony. Żona narzekała na pikantne nuty w sosie.
Następnie podano dorsza i choć niesiony falą entuzjazmu mogę przesadzać - na moim talerzu zagościł najlepszy przedstawiciel gatunku jakiego kosztowałem od lat. Jakby tego było mało, ryba o uwagę walczyła z bukietem warzyw. To co zazwyczaj traktuje się po macoszemu, jako niechciane ale obowiązkowe polskim gustom hołdowanie - trójpodział talerza - mięso, ziemniaki, surówka - tu było genialną wariacją. Idealnie ugotowane - bo czuć delikatne muśnięcie gorąca a przy tym świeżo chrupkie, delikatnie tłuszczykiem skropione. Nie dziwota, że frytki, choć pyszne i z ziemniaka krojone, skromnie podawane są w oddzielnym kubełku - w bezpośrednim starciu z dorszem i świtą warzyw są ubogim bratem.
Piliśmy domową lemoniadę, dobrą, kwaskowatą i orzeźwiającą. Dzieci spałaszowałyby zupę pomidorową - i warto pociechę poczęstować taką jako odtrutkę na hektolitry wrzątku z pastą pomidorową, torturą jaką poddaje się dzieci jak bałtyckie wybrzeże szerokie. Głowa do góry rodzice, wszyscy cierpimy.
A skoro o dzieciach mowa, jest i kącik dla nich. Rzadkość w nadmorskiej mieścinie.
Gorąco polecam.
Uprzedzam też: czeka się dość długo, choć kelnerem był bardzo grzeczny chłopak. Wyłącznie gotówka, plastiku nie akceptują.
Jednak, wg. mnie, do poprawy jest menu. Nawet nie chodzi o małą liczbę dań głównych, co o estetykę. Menu spięte plastikową klamerką oraz czymś poplamione, nie licuje ze standardem restauracji.
Kelnerka powinna zwracać uwagę by nie nalewać wina po naklejce akcyzowej!