Grill-Bar "Jaś i Małgosia"

Grill-Bar "Jaś i Małgosia" to jedna zkilku nielicznych jadłodajni-restauracji w Świętej Katarzynie. Pierwsza, na którą się natrafia po zejściu ze szlaku na Łysicę. Myślę, że ten właśnie fakt ma decydujący wpływ na dość wysokie ceny. To jest chyba jedyny, choć dość istotny mankament tego lokalu. Jedzenie jest dobre w dostatecznej ilości - naleśnik, którego cena początkowo zmroziła mi krew w żyłach - okazał się sporym, wystarczającym za obiad dla przeciętnej osoby. Mają tu też pewien wybór w piwach b/alkoholowych - w smakach, niestety jednej marki i 0.33 l... za 8 zł. Sam lokal położony przy głównej ulicy, elegancko prowadzony, z miłą obsługą. Co prawda od strony ulicy nie dostrzega się tych walorów i jest trochę słabo wyeksponowany, mimo to ma swoją klientelę. Nie zorientowałem się co do ewentualnych parkingów i nie zauważyłem udogodnień dla osób na wózku, ale to nie musi oznaczać, że ich tam nie ma. Pozdrawiam gorąco.

Jedzenie domowe, dobre, świeże. Obsługa spoko. Spory ruch, nie zawsze panie nadążają z obsługą, ale trudno się dziwić. Możliwa płatność kartą.

Pyszne jedzenie smak niczym obiad u babci ☺️ ceny adekwatne do jakości . Miła i szybka obsługa . Wrócimy po więcej 😁

(Oceniane tylko opcje bezmiesne).
Restauracja jest raczej przeciętna. Nie ma opcją smażonych pierogów. Spośród zamówiony kartaczy bez mięsa jeden trafił się z (co było dość sporym problemem). Na wspomnienie zasługuje pyszna kiszona kapusta i bardzo dobre ogórki kiszone. Być może opcje mięsne z tymi surówkami byłyby smaczniejsze.
Jeśli ktoś nie je mięsa i nie lubi rzeczy z wody (kartacze, pierogi) to raczej wyjdzie głodny.
Czas oczekiwania faktycznie nie należy do najkrótszych (natomiast w trakcie naszej wizyty był również rozpakowywany towar z dostawy). Natomiast Panie obsługujące i Panie kucharki bardzo miłe 😊

Uwaga: nie można płacić kartą!!!!!!!!!

Jeśli ktoś chce się przenieść w czasy PRL to jest to właściwie miejsce. Przy 3 zajetych stolikach pomylone zamówienia, pomimo "systemu" numerków, które stawiamy na stolikach. Czas oczekiwania na dania około 20 minut. Pierogi z mięsem mocno przeciętne i wodniste, kotlet Pana Jana też średni (do tego z jakimś seropodobnym czymś), ziemniaki zimne, surówki jak na szkolnej stołówce ale o dziwo bardzo smaczne. Płatność tylko gotówką.

Restauracja jest mocno ok, nie ma ogromnej katastrofy,ale nie można powiedzieć, że jest to wikwintna restauracja.Minusem tego lokalu jest to, że jedzenie zamawia się osobiście , ale to nie jest największy problem,najwiekszym problemem jest to, że nie można tu płacić kartą tylko gotówką. Nie rozumiem dlaczego tutaj oszczędzać na terminalu. Stoły są tutaj nie przetarte a po mimo tego że do stołu dostaje się numerek, kelnerki i tak krzyczą na całe gardło zamiast szukać stołu. Jedynym z niewielu plusów tej restauracji, że jedzenie, tak w sumie to tylko pierogi są naprawdę przepyszne, własnoręcznie robione, reszta podobnie jak lokal jest taka średnia

Kartacze chyba z biedronki, surówki mdłe i niesmaczne. Zupy tłuste. Drugie danie tak podane, że jedna osoba już zjadła posiłek a druga osoba jeszcze go nie dostała. Frytki dziwnie smakują(stary olej?). Nie polecam

Jakość jedzenia Ok, w miarę świeżo chociaż opiekane ziemniaki wyglądały i smakowały jak wczorajsze. Cena trochę jak nad morzem - 36 zł za średniej wielkości zestaw ze schabowym to sporo, w okolicy da się zjeść znacznie taniej i smacznie