SOR- Szpitalny Oddział Ratunkowy, SP ZOZ MSW w Lublinie
Grenadierów 4, 20-331 Lublin, Polska
2.5
8 komentarze
6JG7+HV Lublin, Polska
Zgłoszenie lokalizacji
Reclaim this location
poniedziałek: 00–24
Wtorek: 00–24
Środa: 00–24
Czwartek: 00–24
Piątek: 00–24
Sobota: 00–24
Niedziela: 00–24
Wtorek: 00–24
Środa: 00–24
Czwartek: 00–24
Piątek: 00–24
Sobota: 00–24
Niedziela: 00–24
Lekarz kategorycznie odmawia wykonania jakichkolwiek czynności wobec osoby ledwo przytomnej ze skręcającym bólem brzucha i objawami grypy, odmowa przekazana przez pielęgniarkę, która o 2 w nocy krzyczała z okna, że mam stamtąd iść i szukać pomocy gdzie indziej. Stojąc pod szpitalem po raz drugi dzwoniłem na 112 z prośbą o pomoc, ponieważ po pierwszym telefonie odmówiono mi przyjazdu karetki do domu i nakazano jechać do szpitala MSW. Tym razem dyspozytor wykazał się zaangażowaniem i osobiście telefonował do szpitala z interwencją. Po tej sytuacji wyszedł (w maseczce) lekarz dyżurujący z informacją, że obowiązują go procedury i nas nie przyjmie, Po ponownej prośbie o pomoc zaoferował zastrzyk uśmierzający ból na ławce pod szpitalem po czym odszedł. Po kolejnych 15 minutach wyszedł pracownik szpitala (ubrany w kombinezon) z informacją, że chorą przyjmą ale badań żadnych nie wykonają do czasu otrzymania wyników na covid-19. Co więcej chora w oczekiwaniu na wyniki badań miałaby przebywać w izolatce z potwierdzonym przypadkiem koronawirusa. Serdecznie odradzam szukania tam pomocy.
Był to trzeci szpital jaki odwiedziłem jak się później okazało z Teściową z zawałem. Na Kraśnickich awaria systemu i nie przyjmą-proszę jechać na Racławickie do szpitala wojskowego. Tam miła pani stwierdziła, że nie mają SORu a odsyłając mnie z Kraśnickich powinni mi dać na piśmie, że nie zostałem przyjęty. Pokierowali nas niestety do MSWiA twierdząc, że na Jaczewskiego są bardzo duże kolejki. I tu pan który wyszedł, od razu z mordą, że nie przyjmie bo nie ma miejsc. Kiedy stwierdziłem, że to trzeci szpital który odwiedzam a Teściowa nie ma już siły chodzić więc proszę mi to dać na piśmie usłyszałem-" to proszę mi pokazać, że pana odesłali z Kraśnickich" i, że mam jechać do Puław lub Bełżyc albo wezwać karetkę.
Niestety nie miałem czasu żeby się z tym człowiekiem użerać więc pojechałem do Bełżyc i tu w końcu nas przyjęli.Po chwili również miła Pani powiedziała, że teściowa miała zawał i wiozą ją do Nałęczowa.
Trafiła do Inkardii gdzie się jeszcze okazało, że ma zator który od razu usunęli.
Podsumowując-w Lublinie umieramy a Pan z MSWiA chyba minął się z powołaniem. Takiego potraktowania pacjenta dawno nie widziałem.
Paniom ze szpitala w Bełżycach i personelowi z Inkardii bardzo dziękuję.